środa, 13 maja 2015

Jedna ręka strzelała a inna kierowała kulę

Dzisiaj mija 34. rocznica zamachu na papieża Jana Pawła II. 
Nic nie zapowiadało, że 13 maja 1981 r. będzie inny w kalendarzu Papieża – Polaka i każdego z nas. Jak co tydzień, Ojciec św. w  swoim  w papamobile przejeżdżał wśród wiwatujących tłumów              i serdecznie je pozdrawiał.
Na audiencji generalnej na Plac św. Piotra w Rzymie,  pojawił się jednak ktoś, kogo nie interesowały słowa Papieża. Był nim 22-letni Turek Mehmed Ali Agca. Ten młody zamachowiec miał jeden cel: „Zabić biskupa w bieli”. O godzinie 17:19 świat zamarł. Przerażająca cisza, niedowierzanie i  krzyki tysięcy ludzi.


Papież, ranny w brzuch i rękę, osunął się w ramiona swojego sekretarza Stanisława Dziwisza. Błyskawicznie został przewieziony do kliniki Gemelli. Jego stan był bardzo poważny. Stanisław Dziwisz udzielił mu sakramentu chorych, a lekarze w pocie czoła, przez wiele godzin  walczyli o jego życie.


Papież wierzył, że swoje ocalenie zawdzięczał Matce Bożej Fatimskiej . Wyraził to słowami: "Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę". Zamach miał miejsce 13 maja, podobnie jak pierwsze objawienie Matki Bożej w Cova da Iria w 1917 roku. Już w szpitalu Jan Paweł II uświadomił sobie zbieżność dat: zamachu i pierwszego objawienia fatimskiego.                                             Zrozumiał, żyje po to, by wypełnić żądanie Pani Fatimskiej: „Ocalenia świata od wojny, od ateizmu,  poprzez nawrócenie Rosji zgodnie z orędziem z Fatimy”. 



Zobacz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz